Wygląda na to, że balon pękł. Wylałam sporo łez. Żałuje za me złości. Jeszcze nie do końca zorientowałam się w skali zniszczeń ale mam nadziej, że fundamenty całe. Powodu do dumy nie ma. Jest za to wciąż ten sam powód do niepokoju. Skąd to się bierze. To nadymanie, to zamykanie, gruzowanie wejścia do jaskini, jaką jest każdy z nas. No jak. no jak to tak.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz