poniedziałek, 26 maja 2008

Rozmyślania o aromacie karmelowo-waniliowym

Siedzę sobie z moimi myślami. Parzę im herbatę o aromacie karmelowo - waniliowym i wspólnie łapiemy się za głowę. Dziwny ten świat, dziwny... Ludzie udają, że od Boga pochodzą a przecież jak na dłoni widać (i nie mam na myśli lini papilarnych), że stąd pochodzą (co najwyżej z Marsa jakiegoś) i sami sobie to wszystko stwarzają. I dla własnego dobra, własnej ochrony i czymś co nazywamy równowagą psychiczną zaśmiecają życie innym. Hipokryzja aż piszczy, egoizm z butów wyłazi, dobre chęci szyderczo się śmieją. Ale nie ważne. Ludzie wiedzą najlepiej co dla drugich jest dobre. ŁEEE... normalnie łeee... Wstydźcie się!

wtorek, 13 maja 2008

Gombrowiczowski bełkot, czy co?

Niezrozumiałe oderwanie od życia . Perforacja się rwie. Przyczyny nie nazwane, nie przeżyte. Nic nie pasuje, nie leży, nie należy. Ja. Nie pasuje. Nie pojmuje. Nieporadność, bezradność. Nie zjadłam śniadania i z tym też mi źle. No to jem. Przełknąć nie mogę. Wszystko grzęźnie we mnie. Gnije. Fermentuje. Trawię własne życie. Zadumana, nadmuchana, z nadmiaru powietrza pękam. Strzępy na sprzętach.
A teraz trzeba to zebrać do kupy!
Bo jak czasem człowieka życie dopadnie to... Chwyci za gardło i sponiewiera. Pogryzną człowieka ludzkie słabości, uczynią z niego laleczkę voodo. Na ogół łatwiej się znosi te błahostki, śmiechy, chichy... A czasami ranią aż do kości, zadają rany kłute i cięte, wysysają krew. I zamyka się człowiek na świat, chroni w grzesznym ciele i grzeszy jeszcze bardziej swą niedoskonałością. W błędnym kole się kręci i rozmienia na drobne każdy gest, słowo, zdarzenie. Ginie pod stosem szczegółów, które tworzą koszmarną całość. Potworka z ludzkich intencji... bleeeeeeeeeee

środa, 7 maja 2008

Poranek

Niepokój, smutek, mieszanka smaków
Coś budzi się w podświadomości

Klękam na ołtarzu

i w świetle poranka
spijam łapczywie nektar miłosny