piątek, 1 stycznia 2010

Teleznowela

Tytuł średnio mi się podoba."Z" wprowadza do niego jakiś zgrzyt. I to chyba jest dobre. Oto chodzi.
Sama książka, jak to telenowela, właściwe się nie kończy. Poszczególne wątki spokojnie mogą mieć ciąg dalszy. Wyobraźnia scenarzystów ma dalsze pole do popisu. Postacie są pobieżnie zarysowane ale ich kształt jest wyraźny, schematyczny. Momentami autor pisze zbyt wiele, czytelnik spokojnie mógłby się domyślić kolejnego zdania.
Rzeczywistość, jaką przedstawia Teleznowela trochę jest mi znana. W końcu zgodnie z rokiem kalendarzowym mam 30 lat. Wiele elementów, które znalazłam w książce przewinęło się również w moim życiu, w życiu moich znajomych. Na szczęście to co obserwuję na co dzień, całościowo daje jednak bardziej pozytywny obraz. Młodzi ludzie zawierają małżeństwa, rodzą im się dzieci, odnajdują szczęście trzymając się pewnych wartości. Niech więc ta książka będzie tylko ostrzeżeniem, na które nie jest za późno. Niech pozostanie serialem, marnym, płytkim serialem, którego nie będę oglądać nie tylko w telewizji. Takie jest moje myślenie życzeniowe, ale w końcu dziś nowy rok, dzień składania życzeń.

P.s.
Dlaczego ja to piszę?
Bo nie mam z kim o tym porozmawiać.

Brak komentarzy: